08 listopada 2023

Pan Mateusz schudł 30kg

30 kg za Panem Mateuszem

Pamiętam jak pierwszy raz spotkałam Pana Mateusza na konsultacji dietetycznej w gabinecie dietetycznym w Rybniku. Pan Mateusz miał wiele obaw co do odchudzania. Tak samo jak wiele osób, które przychodzą po raz pierwszy na konsultację dietetyczną zastanawiał się, czy w ogóle uda mu się schudnąć. Pan Mateusz podzielił się ze mną swoim doświadczeniem z dietetykiem, który próbował go przekonać do suplementów diety. Pamiętam, że Pan Mateusz otwarcie stwierdził, że to doświadczenie sprawiło, że dietetycy niezbyt dobrze mu się kojarzyli. Dlatego cieszę się, że mimo niezbyt przyjemnych doświadczeń mogłam spotkać się z Panem Mateuszem w gabinecie i towarzyszyć mu na drodze zmiany nawyków żywieniowych oraz redukcji 30kg masy ciała.

Co zrobiliśmy

Cieszę się, że od początku z Panem Mateuszem byliśmy zgodni co do jednego – realnego planu, dostosowanego do aktualnych możliwości. Pan Mateusz nie chciał zmieniać wszystkiego na raz i wywracać swojego żywienia do góry nogami. Dokładnie zaznaczył czego nie jest w stanie na tamten moment zmienić. Dzięki zaangażowaniu Pana Mateusza, wspólnie wybraliśmy takie założenia, które były realne do wprowadzenia w życie. I tutaj już rozpoczął się cały sukces przemiany Pana Mateusza, który polegał na stworzeniu DOBREGO PLANU.

Często spotkam się z przekonaniem, że dobry plan to plan IDEALNY – nic bardziej mylnego.

Idealny plan byłby dobry do realizacji w idealnym świecie. Niestety nie żyjemy w idealnym świecie, więc plan idealny jest pomysłem beznadziejnym. W planie idealnym zazwyczaj bierzemy się za wszystkie zmiany na raz i na 100%, co w efekcie często prowadzi do zaprzestania realizacji takiego planu ze względu na zbyt duże obciążenie. W planie Pana Mateusza nie wyrzuciliśmy wszystkich „nieidealnych w składzie produktów” z diety. Pan Mateusz sam wspominał: „Fakt, te zmiany może nie były zbyt duże bo pamiętam jak znajoma dziwiła się jak mogę jeść jogurt owocowy na diecie który ma tak dużo cukru, a teraz są już za słodkie” Natomiast realizacja wybranych przez Pana Mateusza założeń żywieniowych dała niesamowite efekty i wpłynęła znacząco na jego aktualne żywienie.

Jak wspominał swoje żywienie Pan Mateusz:

„Kiedyś fast foodów jadłem cholernie dużo! Jedzenie tłuste w przydrożnych barach i ogromne porcje. Jak porcja mniejsza to podwójna. Do Auta którym jeździłem do pracy pracując na tirach nie dało się wsiąść od strony pasażera. Jak w filmie Fuks z Maciejem Stuhrem. Pełno tam było papierków z maca albo po hot dogach czy butelek po colach. Fotel był odsunięty do tyłu prawie na maksa i jak było tak wysoko że przewyższało siedzisko od fotela albo przewalało się taki tunel na środku pod nogi kierowcy to wyrzucałem i zbierało się od nowa. Jak jeździłem to standardowy zestaw na orlenie to hot dog duży, mały litrowa cola. Kilka razy w tygodniu a czasami dwa razy dziennie”

Z czasem małe zmiany zmieniły kolosalnie żywienie Pana Mateusza:

„Każda trasa nawet prywatna to było nie jedzenie w domu bo nie lubiłem jeść przed trasą by potem stanąć na orlen i najeść się fast foodami a tu nagle jak zaczęliśmy pracować i to się urwało. Spadło do może 1-2%. To wszystko może Pani zawrzeć i bardzo bym się cieszył, bo to była kolosalna zmiana! Tym bardziej, że jakiś czas temu czekałem chyba z trzy miesiące by pójść na kebaba gdzie kiedyś bez problemu zjadałem czasami wersję maks czyli 50cm samo mięso w picie z sosem”

Dobry Plan Pana Mateusza

Dobry Plan skrojony dla Pana Mateusza zakładał wprowadzenie regularnych posiłków i zmniejszenie porcji jedzenia. Narzędziem, które wykorzystaliśmy to prosty schemat żywienia, który określał porcje posiłków zjadanych przez Pana Mateusza bez zmiany produktów, które dotychczas były w jego diecie. Pamiętam, że Pan Mateusz zauważył, że mimo mniejszych porcji nie czuje się głodny. Pan Mateusz z dużym zaangażowaniem wyznaczał porcje swoich posiłków. Co więcej regularne jedzenie wymagało wysokiej umiejętności organizacyjnych, ponieważ Pan Mateusz pracuje na kilka zmian. Pan Mateusz z czasem wypracował sobie swój własny system, który mu służy.

I tak krok po kroku…

Kolejno udało się zwiększyć ilość warzyw do posiłków.

Pan Mateusz przygotowywał posiłki bogate w warzywa np. leczo, oraz dodawał warzywa do posiłków jako przekąskę. Pamiętam, że w jego dzienniczkach często pojawiała się papryka i kalarepa.

Następnie Pan Mateusz zwrócił uwagę na ilość wypijanych płynów.

Jego dobrym sposobem na wypijanie więcej było zaparzanie dzbanka z herbatą. Dzięki temu udawało mu się wypijać znacznie więcej w ciągu dnia.

I tak od ogółu do szczegółu. Pan Mateusz uczył się jeść świadomie posiłki.

Zwracał uwagę na wolne jedzenie bez rozpraszaczy. Wspominał: „ Co do rozpraszaczy to najwięcej było książek 🙂 Jak byłem dzieckiem to dużo siedziałem w książkach szczególnie przy posiłkach i najadałem się do granic możliwości”. Pracując nad tym nawykiem ukształtowanym już w wieku dziecięcym, Pan Mateusz zmniejszał  ryzko zjedzenia zbyt dużej ilości kalorii.

To co zauważył Pan Mateusz w trakcie naszej współpracy dietetycznej to nawyk podjadania pomiędzy posiłkami.

Poświecił wiele uwagii, energii i pracy nad tym nawykiem. Panu Mateuszowi udawało się diagnozować z jakiego powodu ma ochotę sięgnąć po przekąskę, a z czasem świadomie z niej zrezygnować.

Co udało się osiągnąć Panu Mateuszowi 

Myślę, że Pan Mateusz zgodzi się ze mną, że poza tym, że schudł 30kg, to osiągnął znacznie więcej.

Pamiętam jak Pan Mateusz powiedział mi, że ma trudność z określeniem, czy jest głodny. Dzisiaj Pan Mateusz potrafi lepiej rozróżnić kiedy jest głodny, a kiedy czuje potrzebę jedzenia związaną np. ze stresem, czy napięciem. Dlatego znalazł sposób jak sobie z tym radzić inaczej niż poprzez jedzenie. Jego sposób na obniżenie napięcia to aktywność fizyczna. Dzięki temu dużo lepiej radzi sobie w sytuacjach stresujących, które już nie narażają go na podjadanie, tak jak wcześniej.

Pan Mateusz rozwinął umiejętność kontroli jedzenia.

Potrafił sobie nawet poradzić w trudnej sytuacji, w której zamawiał dzieciom przekąski, rezygnując z przekąski dla siebie. To wymagało dużych pokładów silnej woli. Pan Mateusz nauczył się podejmować świadome decyzje żywieniowe, dzięki temu może decydować o tym, kiedy chciałaby zrealizować potrzebę jedzenia, a kiedy decyduje się z niej zrezygnować. Dzięki takim decyzjom Pan Mateusz potrafi zamówić jedzenie z mcdonald w takiej ilości, po której czuje się fizycznie dobrze. Co więcej dzięki świadomym decyzjom Pan Mateusz zmniejszył ilość bezmyślnego podjadania. Właśnie takie zamiany wpływają na dobre samopoczucie i uwolnienie od wyrzutów sumienia, kiedy po fakcie zjedzenia przekąski zostajemy z pretensjami do siebie i myślami pt. „ i po co mi to było..”

Na sam koniec zostawiłam wisienkę na torcie z tych wszystkich korzyści, które zyskał Pan Mateusz – Więcej energii i spokoju.

Niesamowicie cieszyłam się razem z Panem Matuszem, kiedy wysyłał mi swoje postępy kondycyjne. Kiedyś dostałam zdjęcie na, którym Pan Mateusz niesie swoje 3 pociechy podczas spaceru. Pan Mateusz zyskał więcej energii do codziennych czynności życiowych i zabawy z dziećmi. Czuję się dużo sprawniej. To właśnie sprawiło, że aktualnie pojawia się u niego więcej aktywności niż wcześniej. To jeszcze nie wszytko! Pan Mateusz dzięki temu, że znalazł swój sposób na regulowanie trudnych emocji (inny niż jedzenie) czuje się spokojniejszy i pogodniejszy na co dzień.

Często podkreśla, że zmiana nawyków zmieniła jego życie całościowo na lepsze, z czego bardzo się cieszę. Myślę jednak, że jego własne słowa najlepiej podsumują te zmianę:

Gdy byłem taki gruby to w środku rozsadzała mnie straszna agresja do innych, notoryczna chęć kłótni i konfrontacji. Natomiast wraz z czasem odkryłem jakich świetnych ludzi mam dookoła siebie i jak bez mojego odrzucania i negowania wszystkich w gniewie zacząłem z nimi budować pozytywne oraz radosne relacje. Może jak przeczyta to ktoś w mojej sytuacji to da mu to do myślenia i pomoże w budowaniu motywacji do zmiany. Kłóciłem się ze wszystkimi dookoła i walczyłem. Miałem maksymalnie kilku kolegów, w życiu. Teraz nazwałbym ich przyjaciółmi bo mam mnóstwo dookoła kolegów i znajomych 

Trudne chwile

Gdybyście zapytali Pana Mateusza , czy proces odchudzania to pasmo szczęścia i powodzeń, to daje sobie dwie ręce i nogi obciąć (także sporo ryzyko:P), że zaprzeczy. Czy były momenty trudne? Oczywiście, że tak. Proces odchudzania bez momentów trudnych nie istnieje.

Brak spodziewanych efektów na wadze

Początkowo Panu Mateuszowi zależało na szybkim spadku masy ciała. Bywało, że czuł się rozczarowany, że schudł mniej niż zakładał. Bywały również momenty, kiedy waga stała lub nawet wzrastała. W takich momentach jest ryzyko, że zrezygnujemy z realizacji swoich założeń. Jednak dzięki umiejętności Pana Mateusza do wybaczania sobie błędów oraz analizy oraz wyciągania wniosków z trudnych sytuacji, Pan Mateusz szedł dalej w swoim procesie zmiany. Starał się uczyć na sytuacjach trudnych, które były informacją na przyszłość. Myślę, że takie sytuacje pozwalały mu lepiej poznawać siebie i dobierać trafnie strategie, rozwiązania trudnych sytuacji.

Nieudany eksperyment w zmianie założeń

W trakcie odchudzania Pan Mateusz próbował również zastosować inny sposób żywienia (IF) niż ten wprowadzony na początku. Po czasie jednak zauważył, że taki model żywienia nie jest dla niego odpowiedni i nie wpływa korzystnie na jego żywienie. Zamiast jednak załamywać się rezultatami, potraktował to jako informację pt. „aha, to niekoniecznie jest dla mnie dobre, potrzebuję iść inną drogą”.

Małe sukcesy nie zawsze cieszyły Pana Mateusza. Natomiast pamiętam jak jakiś czas temu stwierdził: „ Miała Pani rację. Te małe sukcesy spowodowały, że dzisiaj jestem w zupełnie innym miejscu”.

Podsumowując

Pan Mateusz schudł 30 kg. To zdecydowanie ogromny sukces. Natomiast nie jest to jedyny sukces. To jedynie wierzchołek góry lodowej zmian, które zaszły w jego życiu. Racjonalne odchudzanie nie musi się wiązać tylko ze zmianą cyferki na wadze.

Racjonalne odchudzanie to zbudowanie dobrej relacji z jedzeniem, która daje nam znacznie więcej korzyści.

Dzięki zbudowaniu dobrej relacji z jedzeniem stajemy się wolni od wyrzutów sumienia, które pojawia się po każdym kawałki czekolady włożonej do ust. Dzięki nauce podejmowania świadomych decyzji, tak jak Pan Mateusz potrafimy odróżniać głód fizyczny od głodu emocjonalnego (wywołanego przez stres, napięcie) i odpowiednio zaspakajać potrzeby ciała. Zamiast zbędnych restrykcji, poznajemy lepiej siebie i swoje potrzeby. Dobra relacja z jedzeniem może wpływać na lepsze samopoczucie, więcej energii i ochotę na robienie różnych rzeczy. Dobra relacja z jedzeniem umożliwia nam życie na pełnej petardzie! Dzięki takiemu podejściu do diety, nasze efekty zostają na lata, a nie lato. Mam nadzieję, że Pan Mateusz czuje się dumny ze swoich licznych sukcesów.